Jak to możliwe, że tak zajęte dziś dzieci odczuwają nudę, podczas gdy dzieci żyjące w mniej cywilizowanych częściach świata, bez dostępu do tych wszystkich “zdobyczy kultury” pojęcia nudy nie znają?
W kulturze zachodniej dzieci mają ogromną ilość zajęć do wyboru, dzięki którym nie powinna im grozić nuda. Od rana kilka godzin zajętych szkołą, później zajęcia dodatkowe, praca domowa, a w pokoju tysiące zabawek plus ta jedna, jedyna multizabawka – komputer. A jednak hasło “nuuudzi mi się” słyszane jest dziś przez rodziców zaskakująco często. Jak to możliwe, że tak zajęte dzieci odczuwają nudę, podczas gdy dzieci żyjące w mniej cywilizowanych częściach świata, bez dostępu do tych wszystkich “zdobyczy kultury” pojęcia nudy nie znają?
Najprostszym sposobem, aby się przekonać, czym jest dziecięca nuda, jest zareagowanie na nią w niestandardowy sposób. Spróbujcie następnym razem, gdy dziecko powie wam, że się nudzi, wziąć je na kolana, przytulić czy porozmawiać z nim o czymś dla niego ważnym. Można też zaprosić dziecko do obserwowania tego, czym akurat się zajmujemy. Nie chodzi o to, aby wymyślić dla niego zabawę, lecz aby spędzić z nim chwilę czasu w bliskości. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że po paru, parunastu minutach maluch sam wpadnie na to, w co się może pobawić, czy co mógłby teraz zrobić. Sposobem na nudę nie jest bowiem zajmowanie czymś dziecka, lecz zaoferowanie mu tego, czego naprawdę głęboko w tym momencie potrzebuje – bliskości.
Zapełnić pustkę
Nudę najprościej można by zdefiniować jako brak energii życiowej, która w normalnych warunkach nas wypełnia. To pustka, z której nie rodzą się żadne pomysły czy możliwości. Dziecko czy dorosły, kiedy się nudzi ma poczucie, że nic nie jest w stanie go zająć, nie ma żadnego pragnienia czy chęci na cokolwiek. Z drugiej strony odczuwa silną potrzebę, aby tę pustkę czymś zapełnić. Istotą rzeczy jest jednak to, że pustka ta nie wynika z braku stymulacji. Co więcej, im bardziej staramy się ją zagłuszyć kolejnymi bodźcami, tym bardziej ją pogłębiamy.
Ale czy dzieci nie są z natury zawsze bardzo radosne, pełne energii i pomysłów? W sprzyjających im warunkach – tak. Jednakże, żadne dziecko czy dorosły nie są przepełnieni energią, gdy nie są zaspokojone ich podstawowe potrzeby – gdy jesteśmy zmęczeni, bardzo głodni, chorzy, czy też gdy choruje bliska nam osoba. Zapewnienie dziecku odżywienia i wypoczynku jest oczywistą sprawą, ale równie ważna jest bliskość z opiekunami. Sprzyjające warunki to zatem nie tylko bezpieczeństwo i byt fizyczny, ale również dbałość o więź.
Im młodsze dziecko, tym bardziej jego potrzeba więzi zaspokaja się poprzez kontakt fizyczny. Im starsze dziecko, tym większa u niego potrzeba szczerych rozmów i wspólnych działań. Bezpieczne przywiązanie pozwala dziecku na swobodny rozwój, na spontaniczne eksplorowanie otaczającego świata, na próbowanie nowych rzeczy i generowanie miliona pomysłów. Jego umysł nie musi bowiem zajmować się myślami, takimi jak: “czy mama naprawdę mnie kocha? Czy jestem dla rodziców najważniejszy na świecie?”. Tego rodzaju wątpliwości są dla dziecka tak dużym obciążeniem, że potrafią pochłonąć całą jego energię. A pustka po niej nie zniknie sama, ani nie wypełni się dzięki lalce czy grze komputerowej. To pustka, którą wypełnić może tylko poczucie bycia kochanym, zaproszonym do kontaktu i bliskości. W takich warunkach dziecko staje się pełne idei, inicjatywy i aspiracji.
Brak więzi z rodzicem
Nie zawsze łatwo jest rozpoznać, że dziecko doświadcza nudy. Coraz częściej zdarza się, że spragnione bliższych więzi dzieci znajdują sobie zachowania, które wypełniają im tę pustkę. Może to być granie na komputerze, ale równie dobrze pochłanianie ogromnej ilości książek czy słodyczy. Czynności takie stają się dla dziecka niczym uzależnienie – młody człowiek przywiązuje się do nich, zaspokajając w ten sposób swoją głęboką, instynktowną i z początku zupełnie nieświadomą potrzebę więzi. Potrzebę, z którą dzieci się rodzą, która jest jedną z najważniejszych ich potrzeb i której niezaspokojenie jest niezwykle trudne do zniesienia. Tak trudne, że młody człowiek właściwie nie jest w stanie funkcjonować bez żadnych więzi. Dlatego też w sytuacji braku więzi z opiekunami, przywiąże się on do kogokolwiek czy czegokolwiek, aby tylko uniknąć tzw. pustki więzi. W sytuacji, gdy dziecko zaspokaja swoją potrzebę bliskości jakąś czynnością, zazwyczaj reaguje buntem, gdy proponujemy mu, aby przez jakiś czas przestało robić daną rzecz. Już po krótkim czasie stanowczo domaga się możliwości powrotu do “ukochanej” czynności. Dla opiekunów powinien to być sygnał, że być może ich dziecko potrzebuje z nimi głębszej relacji.
Brak energii życiowej, inicjatywy czy pomysłu na spędzanie czasu to jedynie część objawów braku dostatecznej więzi pomiędzy dzieckiem, a opiekunami. Warto być na nie wyczulonym. W końcu to my, a nie dziecko, jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie mu jak najlepszych warunków do rozwoju.
Myślimy, że nie zaszkodzi też samemu odpowiedzieć sobie na pytanie – czy są chwile, kiedy się nudzę? A jeśli tak, to co z tym robię?
Zapraszamy na nasz nowy artykuł, który ukazał się dziś na portalu dziecisawazne.pl
http://dziecisawazne.pl/nudzi-mi-sie-no-to-chodz-sie-przytulic
Obraz u góry to „Nuda” autorstwa urugwajskiej malarki Natalii Tejera.
3 komentarze “„Nudzi mi się.” – „To chodź się przytul.””
test 🙂
Wspaniały tekst, dziękuję 🙂
To my dziękujemy za miłe słowa 🙂