Neufeld Institute Poland Zrozumieć dzieci. Praktyczne zastosowanie nauki o rozwoju.
Zrozumieć dzieci. Praktyczne zastosowanie nauki o rozwoju.

10 cennych sposobów na wspieranie własnego rodzicielstwa (część II)

Czy mogę się opiekować sobą tak, abym nie musiała wybierać pomiędzy mną, a dziećmi? Jeśli tak, to co może nam w tym pomóc? Zapraszam na sześć kolejnych punktów z listy rodzica, który pragnie tworzyć dla siebie dobre warunki do opieki nad dziećmi.

5. Robienie w codzienności przestrzeni na prawdziwą zabawę i wytchnienie.

Roli zabawy we wspieraniu nas należy się cała książka, ale godząc się z tym, że mam do zagospodarowania jeden akapit proponuję spojrzeć na kilka najważniejszych faktów. Prawdziwa zabawa to nie oglądanie w TV programu rozrywkowego czy granie w cokolwiek „z grzeczności”. To takie aktywności, w których czujemy nasze wielkie zaangażowanie emocjonalne. Podejmujemy je z własnej woli, dają nam one satysfakcję, nawet, jeśli wiążą się z jakimiś trudnymi emocjami, zmaganiem, wysiłkiem. Wiążą się z ekspresją, wyrażaniem poprzez tę zabawę siebie, tego, co siedzi w zakamarkach naszych serc i umysłów. Taka właśnie prawdziwa zabawa daje nam okazję do odpoczynku emocjonalnego. Tak jak sen jest czasem regeneracji ciała, tak i zabawa to szansa na regenerację emocjonalną. Na pozbycie się frustracji w sposób, który nikogo nie rani. Na wyrażenie swojego smutku w bezpiecznych warunkach. To muzyka, która porusza nas do śpiewu i tańca, muzyka, przy której płyną łzy. To obraz, który malujemy, choć nie wiemy właściwie po co. To serwetki, które wyszywamy w ilościach niepojętych, odczuwając, że jakoś im więcej ich powstaje, tym nam na sercu nam lżej. W nas, ludziach, chowa się wiele niewyrażonych uczuć, które potrafią krążyć po nas, odbierając nam poczucie równowagi. Zabawa to bezpieczny sposób na zbudowanie w swoim życiu przestrzeni dla wszystkiego, co się jej domaga.

6. Otaczanie się mądrymi osobami, z którymi możemy się skonsultować, pogadać.

To mogą być osoby, które znamy osobiście, ale też wykładowcy, autorzy książek, specjaliści w danym temacie. To mogą być również bohaterowie książek czy filmów, których mądrość nas inspiruje. To mogą być filozofowie, których przemyślenia pozwalają i nam skomunikować się z niedostrzeganymi wcześniej aspektami siebie i w sobie. To, co istotne to, że są to osoby, z którymi kontakt – bezpośredni czy pośredni – pomaga nam odzyskiwać równowagę, czuć wiatr w żaglach. Pomaga nam podejmować decyzję w zgodzie z naszymi wartościami, a nie impulsami. Nasze dzieci mają to, dzięki nam, ale każdy z nas rozwija się przecież całe życie. Posiadanie mentorów to nie wstyd, lecz wielkie szczęście i okazja do wypełniania czasami tej naszej naturalnej potrzeby podążania, brania przykładu, inspirowania się. Człowiek to istota stadna, wzajemna bliskość oraz uczenie się od siebie było i jest kluczem do naszego dobrostanu.

7. Ograniczenie kontaktów, które nie służą naszym dzieciom.

Trudny temat, bo mocno dotyka naszych umiejętności stawiania granic i zdolności do zaakceptowania tego, że czasami nie istnieje idealne wyjście z jakiejś sytuacji. Są takie osoby – zarówno dorośli, jak i dzieci –  przy których nasze dziecko rozkwita, ale są też takie, przy których się napina, frustruje czy też których się boi. W przypadku przedszkolaka żadne racjonalne argumenty nie zmienią sytuacji – jego mózg ma swój powód, dla którego czuje tak, a nie inaczej i najlepsze, co możemy zrobić to uszanować to. Jeśli to ktoś z naszych znajomych, zawsze możemy widywać się z nim bez naszego dziecka. Jeśli to ktoś z rodziny, z kim bardzo chcemy mieć kontakt to warto zadbać o to, aby nasze dziecko nie pozostawało z tą osobą sam na sam. Możemy też spojrzeć na całą sytuację z pewnej ciekawej perspektywy, zadając sobie pytanie – czemu moje dziecko tak źle czuje się w towarzystwie tej osoby? Co takiego ta osoba robi, że tak negatywnie wpływa to na mojego malucha? I jak z kolei „to coś” wpływa na mnie? Czasami nasze wrażliwe dzieci nieświadomie wskazują nam na coś, czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, a co warte jest uwagi.

Ograniczenie kontaktów, które nie służą dzieciom może dotyczyć również pewnego rodzaju zabaw, bajek, albo słodyczy. Mogą one wydawać się kuszące, bo dają nam szansę na spokój przez parę minut, ale to my potrzebujemy świadomie ocenić, czy konsekwencje nie są czasami większe, aniżeli ten chwilowy zysk.

8. Zadbanie o dobre relacje z mężem / ojcem dzieci / innymi opiekunami dzieci.

Ha, łatwo powiedzieć, ale znacznie trudniej zrobić, jeśli akurat czyjaś relacja z mężem czy teściową należy do burzliwych! A jednak na tym polu sporo możemy zdziałać, chociaż z pewnością wymaga to od nas zatrzymania się, spojrzenia z odwagą na to, jak jest i podjęcia konkretnych kroków, aby było lepiej. Czasami te kroki to pójście na terapię małżeńską / dla par. Czasami po prostu wygospodarowanie dla siebie, jako pary, trochę czasu na wspólną zabawę. Nie na omawianie listy zadań, czy też rozpisywanie tego, co poprawić w związku, a tym bardziej wypominanie punktów, które nie zostały zrealizowane. Chodzi o czas na robienie rzeczy, które oboje lubicie, z których czerpiecie dobrą energię. O zabawę w stylu, w którym bawiliście się na początku związku. Ponieważ więź to podstawowa potrzeba człowieka, to naprawdę jest prawie niemożliwe spokojne koncentrowanie się na dzieciach, jeśli jakaś z naszych bliskich relacji mocno szwankuje. Zadbanie o nią to część troski o nasze dzieci i to właśnie ten fakt może nam dodać wreszcie sił, których potrzebujemy do mierzenia się z trudnymi relacjami.

9. Bycie w teraźniejszości, na ile to jest możliwe.

Bycie „tu i teraz”, doświadczanie w pełni chwili obecnej jest o tyle trudne, że ta chwila obecna nie zawsze jest dla nas pociągająca. Czasami po prostu nie mamy ochoty bawić się klockami. Albo nie mamy ochoty myśleć o tych wszystkich trudnościach, które mamy obecnie w życiu, a kiedy siadamy i nic nie robimy to one, jak na złość, wszystkie na nas spływają! Takie ucieczki – w FB, jedzenie, oglądanie seriali, ale też sprzątanie co 5 minut domu – są dla naszych umysłów naturalne, ale nie znaczy to, że się jakoś mocno opłacają. W ćwiczeniu umiejętności utrzymywania swojego strumienia myśli w chwili obecnej mnie osobiście bardzo pomagają trzy rzeczy. Pierwsza to skupienie się na moich zmysłach – jaki zapach teraz czuję, co dokładnie widzę, słyszę, jak to na mnie działa? Czy relaksuje mnie czy raczej napina? Druga opcja to odczucie połączenia z Naturą. Spacer po lesie, łące czy posiedzenie na ławce w parku. Poprzyglądanie się szukającym jedzenia ptakom, posłuchanie szumu drzew. Może nas zaskoczyć, jak pozytywnie reagują na zapraszanie do takiej zabawy nasze dzieci. Natura ma wielką moc harmonizowania nas, bez względu na nasz wiek. Trzecia opcja to – zabawa z dziećmi. „Naprawdę? Ale ja właśnie od tego chcę uciec!!” – pomyślicie. Kluczem tutaj jest znalezienie takiego rodzaju zabaw, które faktycznie sprawiają nam przyjemność. Nie musimy przecież budować z tych klocków. Moje niedawne odkrycie to bieganie po lesie, podczas gdy moja córeczka jedzie obok na rowerze. A zatem pytanie dla Was – co z aktywności, które sprawiają Wam wielką radość (w punkcie nr 3 tego artykułu zachęcałam Was do wypisania ich sobie) moglibyście robić razem ze swoimi dziećmi?

10. Przyglądanie się i uzdrawianie nierozwiązanych konfliktów, ran.

Jeśli mamy jakąś ranę fizyczną i ona nas boli, to możemy udawać, że jej nie ma, czasami nawet uda nam się o niej zapomnieć, ale realia są takie, że dopóki będzie ona otwarta, boląca, dopóki, nie zasklepi się i nie zagoi – nasz umysł będzie kierował tam część swojej uwagi i energii. Pewnych aktywności też będziemy obawiać się podejmować, spodziewając się bólu. Cóż, tak samo działa to w przypadku zranień emocjonalnych. Możemy długo udawać, że one nie istnieją, a nawet nie być w stanie przypomnieć sobie o nich. Ale jeśli one w nas są, to w kluczowych momentach będą dawały o sobie znać. Nie zawsze mamy gotowość, aby się nimi zająć, nie zawsze jest na to czas i miejsce. Ale z pewnością każdy z nas ma w sobie siłę do mierzenia się z nimi, bowiem nie istnieje żadne doświadczenia ludzkie, z którym nie mamy absolutnie żadnych szans sobie poradzić. Potencjał naszych serc i umysłów jest olbrzymi, czasami po prostu potrzebujemy się z tym potencjałem połączyć. To nie jest ścieżka perfekcji, w której na końcu czeka nas idealnie poukładane życie. To nigdy nie kończąca się ścieżka małych kroków, które tylko my możemy inicjować i tylko nam dostępna jest wiedza, w jakim tempie i kierunku powinniśmy je stawiać.

Na koniec podzielę się z Wami zdaniem, które bardzo mi się podoba, a które usłyszałam w The Neufeld Institute – „Opieka nad sobą to kreowanie życia, z którego nie mamy potrzeby uciekać.” Wizyta u fryzjera czy masażysty mogą nas bardzo zrelaksować, ale nie zastąpią piękna i harmonii takiego życia, które – podejmując wielki trud i mierząc się ze swoimi cieniami – możemy świadomie dla siebie budować.