Neufeld Institute Poland Zrozumieć dzieci. Praktyczne zastosowanie nauki o rozwoju.
Zrozumieć dzieci. Praktyczne zastosowanie nauki o rozwoju.

10 rzeczy, które warto robić, kiedy dziecko jest sfrustrowane.

Każde dziecko ma swój własny sposób wyrażania frustracji, włączając w to krzyczenie, kopanie, zawodzenie, rzucanie, tupanie, wyzywanie czy też atakowanie samego siebie (np. uderzanie głową o ścianę czy też szczypanie się po twarzy). Odkrycie tego, jak możemy pomóc dziecku przejść przez tak silne emocje z pewnością jest dla nas wyzwaniem. Frustracja jest jedną z tych emocji, które są wdrukowane w mózg od samych narodzin dziecka. To właśnie ona jest naszym paliwem do zmiany tego, co nam nie pasuje. Chociaż bywa i tak, że napotykamy w życiu sytuacje bez wyjścia i to właśnie my sami musimy się zmienić, dostosować. Frustracja jest zatem potężną siłą, która w nas drzemie, czekając tylko na moment, w którym będzie nam potrzebna.

Szczęśliwie, dzieci ok. 5-7 roku życia (7-9 roku życia w przypadku bardzo wrażliwych dzieci) zazwyczaj naturalnie dojrzewają do większej samokontroli. Zaczynają mieć lepszą zdolność decydowania, jak w danym momencie chcą się zachować, zamiast podążać jedynie za impulsami wywołanymi silnymi emocjami. Jedną z większych trudności w tym temacie jest fakt, że taka, czysta, niepohamowana przez dojrzałość frustracja łatwo przemienia się w agresję, a tym samym może być raniąca dla danego dziecka lub jego otoczenia. My, rodzice, zaprzątnięci codziennymi sprawami pragniemy od razu nauczyć dzieci właściwego zachowania. Psychologia rozwojowa jednak podpowiada nam, że – pomimo dobrych intencji – łatwo możemy podjąć takie działania, które zamiast pomóc, obrócą sytuację na jeszcze gorszą. Nie tylko spowodują wzrost frustracji u dziecka, ale mogą również utrudniać dziecku rozwój samokontroli! Czyli mogą one zadziałać dokładnie odwrotnie do naszych wyobrażeń! Co warto robić, aby nasze intencje pomocy znalazły odzwierciedlenie w skutecznym działaniu? Oto lista:

  1. Starajmy się zmniejszać frustrację dziecka, a nie ją zwiększać poprzez grożenie mu czymś lub poprzez stosowanie kar. 

Kiedy dzieci są sfrustrowane oznacza to, że ta emocja powoduje u nich silne pobudzenie. Używanie konsekwencji, gróźb czy też separowanie dziecka od siebie w myśl zasady „czas na przemyślenie swojego zachowania” oznacza dołożenie do poprzedniej frustracji, kolejnej jej dawki. A to z kolei tyko zwiększa ryzyko późniejszej erupcji emocji w agresywnym zachowaniu. Oczywiście, nie możemy pozwolić dzieciom po prostu atakować i ranić innych, jednakże możemy przekazywać im nasze zasady bez osądu i wielu zbędnych słów, mówiąc np.: „Ramiona nie są do bicia siostry.” Warto też podpowiedzieć maluchowi, jak może wyrażać ekspresję bez narażania siebie i innych na szwank. Owszem, potrzebujemy być stanowczy i konsekwentni w zakresie limitów i ograniczeń, jednakże dobrze jest, jeśli udaje nam się jednocześnie zmniejszać poziom frustracji i agresji w danej sytuacji, nie zaś je zwiększać.

Niektórzy dorośli obawiają się, że tego rodzaju podejście może nagradzać dziecko za „złe zachowanie”. Ale ten punkt widzenia ma swoje korzenie w podejściu behawioralnym, które to zupełnie ignoruje rolę emocji w zachowaniu. Warto pamiętać, że zasady behawioryzmu zostały rozwinięte na bazie eksperymentów nad szczurami, nie zaś w oparciu o współczesną wiedzę z zakresu neurobiologii, wyraźnie wskazującą nam na decydującą rolę emocji w kierowaniu zachowaniem dziecka. Oznacza to, że jeśli chcemy być skuteczni potrzebujemy skupiać się nie samym zachowaniu, lecz na tym, co dziecko przeżywa. Z perspektywy relacji oraz rozwoju dziecka jednym z najważniejszych zadań, jakie przed nami, rodzicami, stoi jest wspieranie dziecka w rozwinięciu samokontroli oraz zdolności do cywilizowanej formy ekspresji swoich uczuć. Kiedy podnosimy jeszcze frustrację dziecka utrudniamy mu ten proces i osłabiamy naszą relację z nim. Tę samą relację, które bardzo potrzebujemy, aby w ogóle być w stanie wspierać dziecka rozwój.

2. Dawajmy dziecku przekaz, że wiemy, jak poradzić sobie z jego frustracją. 

Kiedy dziecko jest sfrustrowane, a my powiemy do niego „Już nie wiem, co mam z tobą zrobić!”, albo „Mam już ciebie dość, nie wiem, jak sobie z tobą poradzić!” dajemy mu tym samym znać, że czujemy się bezsilni wobec jego wielkich emocji. To nie tylko może spotęgować frustrację dziecka, ale może również mocno zachwiać jego poczuciem bezpieczeństwa. A co robi z dzieckiem poczucie zagrożenia? Oczywiście, sprawia, że dziecko staje się jeszcze bardziej pobudzone… O wiele lepiej zatem sprawdzą się słowa: „Kochanie, wiem, że ci trudno. Ja też nie raz się czuję tak sfrustrowana, ale na szczęście wiem, jak sobie z tym poradzić.”

3. Dawajmy dziecku przekaz, że odczuwanie przez niego frustracji jest normalne i naturalne. 

Frustracja to potężna emocja, z ogromnym potencjałem wprowadzenia zmian – w świecie lub w nas samych. To dzięki niej dzieci uczą się, że mogą poradzić sobie z tym, że nie dostaną kolejnego ciastka, że przegrały w jakąś grę czy też, że nie powiodło im się z jakimś zadaniem. Jeśli dajemy dziecku przekaz, że nie powinno czuć się sfrustrowane udaremniamy mu szansę na zrozumienie przez nie, czym jest ten emocjonalny zasób i jaką rolę odgrywa on we wprowadzaniu w życiu zmian. Problem z frustracją nie polega na samym jej odczuwaniu, lecz na trudnościach w jej kontrolowaniu i na wyrzucaniu jej na innych. Frustracja, którą kanalizujemy w cywilizowany sposób jest dla nas olbrzymim wsparciem i siłą. Zamiast mieć nadzieję, że nasze dziecko przestanie być sfrustrowane, warto wspierać je w tym, aby było w stanie w dojrzały sposób zaprzęgać energię frustracji do realizacji własnych celów. Możemy powiedzieć: „Skarbie, to naturalne, że jesteś teraz sfrustrowana. Też bym była na Twoim miejscu. Pewnie mogłabym nawet tupać ze złości.”

4. Bierzmy na siebie odpowiedzialność za radzenie sobie z frustracją naszego dziecka. 

Podczas gdy frustracja dziecka szuka ujścia, to dorośli nadal pozostają tymi, którzy są odpowiedzialni za to, aby nikomu nie stała się krzywda, włączając w to sfrustrowane dziecko. To my musimy zatroszczyć się o to, czy jesteśmy w danej chwili w odpowiednim miejscu, czy dziecko jest bezpieczne, czy też może powinniśmy przenieść się do miejsca, które będzie bardziej odpowiednie do ekspresji emocji (np. ze środka sklepu do naszego auta). Czasami musimy przytrzymać zabawkę, którą dziecko chce uderzyć inne dziecko. To my jesteśmy w tych sytuacjach przewodnikami. Mimo że czasami najchętniej udawalibyśmy, że nic się nie dzieje, mając nadzieję, że frustracja sama „rozejdzie się” po kościach dziecka, to niestety – to na nas spoczywa odpowiedzialność zmierzenia się z tym wyzwaniem.

5. Starając się rozwiązać emocjonalny problem dziecka odwołujmy się do emocji, a nie do logiki.

Kiedy dziecko jest sfrustrowane to kierują nim potężne emocje, ale to, niestety, rzadko powstrzymuje nas przed tym, aby próbować rozwiązać sytuację w „logiczny” sposób, aby odwoływać się do „racjonalności” dziecka. Pytamy je „Ale czym się tak frustrujesz teraz?”, albo przypominamy „Przecież 100 razy ci już mówiłam”. Zupełnie tak, jakby racjonalizm mógł tutaj coś zdziałać. Ale w tych sytuacjach nie sprawdzają się próby „przegadania” sprawy. To, co pomaga to wsparcie dziecka w dotarciu do jego smutku i rozczarowania czymś, co w danej sytuacji jest nie po jego myśli. Jeśli koncentrujemy się na głowie i rozumie, zazwyczaj blokujemy dzieciom dostęp do ich łez, a tym samym utrudniamy im proces adaptacji do tego, do czego właśnie w tym momencie muszą się zaadaptować (np. do tego, że nie mogą dłużej zostać na placu zabaw.)

6. Zamiast karania, starajmy się dawać dziecku odczuć, że nasza miłość jest silniejsza niż jakakolwiek frustracja. 

Idea karania dziecka za to, że się sfrustrowało również ma swoje korzenie we wspomnianym wcześniej behawioralnym podejściu. Kryje się za nim wiara w to, że to właśnie kara sprawi, że dziecko będzie pięknie się rozwijało i zapragnie być lepsze. Ale to, czego dzieci potrzebują po przejściach z frustracją to zrozumienie tego, co czuły, czemu zachowywały się w określony sposób. Że jesteśmy przy nich, aby im pomagać, ukierunkowywać na to, jak mogą radzić sobie z takich sytuacjach lepiej. Jeśli mamy z dzieckiem silną więź to ono z wielkim zaufaniem podąża w kierunku, który mu wskazujemy. Ale poprzez stosowanie kar osłabiamy naszą relację z dzieckiem, a tym samym jego zdolność do uznawania nas za przewodników. Z czasem to lęk przed karą zaczyna sterować zachowaniem maluchów, nie zaś ich pragnienie bycia dobrymi i podążania za naszymi wskazówkami. Zamiast kar i upomnień warto, abyśmy skoncentrowali się na okazaniu zrozumienia i miłości, której nie może osłabić żaden wybuch złości. 

7. Rozdzielajmy w naszych głowach i sercach dziecko od jego zachowania. 

Kiedy dziecko jest opanowane przez frustrację, zwyczajowo cisną nam się na usta zdania typu: „Grzeczne dziewczynki nie biją”, albo „Ale o co się tak złościsz?”. Tego rodzaju sformułowania, niestety, zawstydzają dziecko i dają mu do zrozumienia, że coś jest z nim nie tak. Dobrym sposobem jest w takich chwilach odpersonalizowanie ataku dziecka poprzez powiedzenie: „Twoja nóżka chciała kopnąć, bo jesteś bardzo sfrustrowana, wiesz?” lub „Masz w sobie tyle frustracji, że ona po prostu się nie mieści i wychodzi z ciebie, kiedy krzyczysz.” Z jednej strony takie słowa pomagają dzieciom poczuć, że jesteśmy osobami, które je wspierają, a z drugiej strony pozwalają im uświadamiać sobie w jaki sposób frustracja łączy się z rekcjami w ich ciele i zachowaniu. A im większa jest tego świadomość, tym bardziej dziecko jest w stanie odczuć narastanie frustracji zanim popchnie go ona do określonego zachowania.

8. Pozwalajmy naszym dzieciom na łzy. 

Chociaż łzy to zazwyczaj najlepsze lekarstwo na męczącą dziecko frustrację, nie możemy przecież nakazać mu płakać czy go do tego zmusić. Możemy jednak okazywać dzieciom, że rozumiemy ich smutek spowodowany czymś, czego nie mogą zmienić. Torujemy dla nich, tym samym, drogę do odczucia rozczarowania – nie jako reakcji na jakąś karę czy nasze niezadowolenie, lecz jako reakcji na fakt, że po prostu coś nie jest tak, jak sobie wymarzyły. Nie warto również, abyśmy zabraniali dzieciom płakania – to może jedynie zwiększyć ich frustrację oraz ryzyko, że frustracja przejdzie w agresję. Nie pozwalanie na płacz daje dziecku przekaz, że wrażliwe uczucia nie są u nas w domu tolerowane czy też wspierane. Niestety, taki przekaz jedynie przyczynia się do późniejszych problemów z agresją.

9. Skupiajmy się na frustracji dziecka, a nie swojej własnej. 

Z punktu widzenia psychologii rozwojowej pomysł, aby dzielić się z dziećmi własną frustracją po to, aby mogły one zrozumieć swoją frustrację, jest chybiony. Zwłaszcza w przypadku małych dzieci – jeśli przykuwamy ich uwagę do tego, co my czujemy, to nie są one w stanie dłużej być blisko własnych odczuć. Oczywiście, nasze intencje są dobre – mamy wrażenie, że mówiąc w danej chwili o swoich trudnych emocjach uczymy czegoś dziecko. W rzeczywistości jednak w takich sytuacjach pobudzenie i alarm dziecka wzrastają na tyle wysoko, że uniemożliwia mu to bycie otwartym na jakiekolwiek lekcje o życiu. Naszym celem jest wsparcie dziecka w rozumieniu tego, co przeżywa i kiedy dodajemy do tej mieszanki to, co my akurat przeżywamy, to tego się robi po prostu za dużo. Oczywiście, warto rozmawiać z dzieckiem o tym, że każdy z nas przeżywa czasami frustrację. Ale dzielenie się z dzieckiem swoimi trudnościami łatwo może uruchomić w nim instynkt naszego opiekuna, a tym samym odwrócić naturalne role przypisane rodzicowi i dziecku. I to się może nawet nie wydawać niczym zagrażającym, dopóki dziecko nie zaczyna próbować nami przewodzić, decydować ciągle samo o sobie i podejmować szeregu innych zachowań, charakterystycznych dla dziecka, które przejawia tzw. syndrom alfa.

10. Zamiast oczekiwać od dzieci, że przestaną być sfrustrowane, warto, abyśmy starali się zrobić w ich życiu przestrzeń na wyrażanie przez nich tej emocji. 

Być może jedną z najtrudniejszych rzeczy do wprowadzenia w życie w temacie emocji jest to, że potrzebują one wystarczająco dużo przestrzeni do ekspresji. W przypadku malutkich dzieci może to być krzyk, u przedszkolaków tupanie, u trochę starszych dzieci nazywanie tego, co czują, zaś u nastolatków – przewracanie oczami. Każdy z nas doświadcza frustracji i każdy z nas czasami daje się jej ponieść, pomimo całej naszej wiedzy o tym, że nie powinniśmy czy nie warto. Rozwiązaniem nie jest odcinanie się od własnej frustracji (co zresztą jest niemożliwe), lecz nawet w chwilach potężnej fali trudnych emocji odczuwanie jednocześnie troski o innych.Jeśli nasza troska jest większa, aniżeli nasza frustracja, energia do ataku jest neutralizowana i odnajdujemy w sobie bardziej wyważone reakcje. To właśnie niedostatecznie silne odczuwanie troski czyni frustrację trudniejszym i bardziej raniącym doświadczeniem. Dzieci poniżej 5-7 roku życia (7-9 roku życia w przypadku dzieci wrażliwych) nie są w stanie doświadczać troski i frustracji w tym samym czasie. Oznacza to, że będziemy musieli trochę poczekać na naturalny rozwój mózgu dziecka, który umożliwi mu lepszą kontrolę impulsów. Ale do tego czasu, to kontrola naszych własnych impulsów będzie pomagała dzieciom przejść przez emocjonalne burze.

Jak widzimy, jest wiele rzeczy, które w przypadku frustracji nie pomagają, a wręcz dolewają oliwy do ognia, ale jest też wiele takich kroków do podjęcia, które mogą realnie pomóc dziecku (i nam samym!). Tego bardzo wszyscy potrzebujemy – więcej przestrzeni na ekspresję trudnych emocji i odnajdywanie słów, które będą dobrym odzwierciedleniem naszych wewnętrznych przeżyć. Nie jesteśmy w stanie kontrolować dziecka, które straciło kontrolę nad sobą. Ale jesteśmy w stanie zmienić okoliczności, w których się znajdujemy – odseparować od siebie na jakiś czas rodzeństwo czy odejść na bok od stołu, przy którym siedzi cała rodzina. Poprowadzenie dziecka w kierunku wzbierających w nim łez to ważny element mierzenia się z frustracją. Kiedy dziecko wypełnione jest energią do ataku często tracimy naszą intuicję, która mogłaby podpowiedzieć nam, że pod tym atakiem chowa się wielka frustracja. Ale z tym wglądem oraz świadomością możemy „tańczyć” w relacji z dzieckiem, pomimo jego frustracji, dając mu tym samym dowód, że jesteśmy tu po to, aby pomagać mu/jej nawet w chwilach najtrudniejszych uczuć.

P.S. Artykuł powstał na bazie szkolenia dr Gordona Neufelda „Making Sense of Kids” („Zrozumieć dzieci”) oraz na bazie materiałów publikowanych przez dr Deborah MacNamara. 

P.S. 2. Obraz autorstwa Ole Hedeager Mejlvang.